Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 57
Najnowszy Użytkownik: Marekpam
|
|
Artykuły: Łowcy horyzontu - Masajowie |
Kobiecy dotyk
. Panująca ciemność w chacie, wymieszane zapachy, dym żarzącego się ogniska, oddechy zgromadzonych. Na wysuszonych gałązkach rozciągnięte mięso. Szef klanu wycina specjalną część mięsa, nabija ją na przygotowany drut. Trzykrotnie dotyka nim twarzy ojca „siangiki” ze słowami modlitwy, następnie ten kawałek zawiśnie mu wokół szyi na znak otrzymanego błogosławieństwa. Siangiki przez parę dni pozostanie w domu. Gdy z niego wyjdzie, zmieni się kolor jej ubrań, pojawią się dodatkowe ozdoby wokół szyi czy w uszach…
Mleczne uzależnienia
Zadymiona masajska chata. Ledwie dostrzegam twarze osób siedzących przy ognisku. Dym wyciska łzy z moich oczu. To tylko dym, ale trudno ukryć wzruszenie… Stara kobieta, z licznymi naszyjnikami i uszami „sięgającymi ziemi” co chwilę spluwa na niemowlę w jej ramionach. Dziecko ma zaledwie parę dni…
Niebieski Jezus...
"... a ósmego dnia Bóg stał się... Niebieski"
Błękit i zieleń przeplatają się w tanzanijskiej fladze. Te kolory są także święte dla Masajów. Zielona jest trawa, od której zależy życie tego nomadycznego plemienia przemierzającego dziesiątki kilometrów w poszukiwaniu pastwisk dla ich licznych stad. Tam gdzie jest trawa tam jest życie, bo krowa obok dziecka (często w tej kolejności) dla Masaja jest najważniejsza.
Oldoinyo Lengai - Góra Boga
Nasza wspinaczka zaczęła się pobudką o 23.00. Dojechanie do stóp Góry to ok. 20km i prawie godzina! Rozpoczęliśmy o 1.00 by po 5 godz. wspinania stanąć w powulkanicznym popiele na szczycie. Kosmiczny krajobrazy z dymiącymi kominami dodawały uroku. I stała się jasność. Budził się świat budziłem się ja. Przypomniał mi się fragment pewnej książki..."jak można iść szukać Boga w seminarium, zapytał sam siebie podziwiając wschód słońca"... Znalazłem Tego, którego szukałem... Wschodziło słońce i niebo „przymierzało” liczne kolorowe suknie, aż się zdecydowało na błękit... Ten "błękit" zabrałem ze sobą, schodząc.
Opluty przez Boga...
Trafiamy do domu Nandito, to mama małej Magdaleny. Grzecznościowa wymiana pozdrowień: jak dzieci? Jak krowy? Jak praca? Jak zdrowie? Na przywitanie pojawia się kubek mleka. Malutki domek pokryty strzechą, ściany wybudowane z wymieszanego krowiego łajna i ziemi. Nie ma okien, palenisko pośrodku. Mała Magdalena wędrując po omacku, przewraca się, zaczyna płakać! Zakrwawione kolano potrzebuje pomocy. Nandito bierze w objęcia mała Magdę, coś do niej mówi, jakby to była jakaś litania i po każdym zdaniu spluwa na ranę!
zasnąć na boku...
… Dlaczego czujemy się najbezpieczniej zasypiając „na boku”? Jak kłębek ciepłej wełny zwijamy się, oczekując światła dnia by się rozwinąć. Być może jest to echo odwiecznego zapisu z łona matki, gdy to właśnie pozycja tzw. „embrionalna”, towarzyszyła nam, aż do narodzin światła?
Łajnowatość...
Pewnego wieczoru wracałem do domu. Spotkałem gromadkę dzieci z workami, chodzących po polu i zbierających „coś”. Myślałem, że to jakieś zioła. Okazało się, że zbierały wysuszone krowie łajno, które jest bardzo dobrym „paliwem opałowym”, wykorzystanym do gotowania! To samo łajno może posłużyć także za lekarstwo, gdy jest wymieszane z wodą, gotowane i wdychane. Wydaje się to śmieszne, ale jak się zastanowić… Przecież krowa je różne zioła i coś z nich musi zostać! Krowie łajno to także budulec. Wielokrotnie widziałem też kobiety mieszające łajno z wodą i „stawiające ściany”. Na przygotowany „szkielet” z gałęzi jest narzucany ten budulec, który wysychając stanowi doskonały izolator dla wnętrza domu. W dzień chłodno, w nocy ciepło. Tania jest też renowacja, bo dokłada się tylko nową warstwę łajna. Wysychając staje się twardą ścianą! Ale dopiero dzisiaj przekonałem się, że to krowie łajno to także element...
|
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|